Jeden z najciekawszych blogów podróżniczych w Polsce!

W cztery strony świata

Porady, wskazówki, relacje Tanie podróżowanie Niesamowite zakątki świata

wtorek, 29 grudnia 2015

Dubaj na własną rękę - część III



Piąty dzień w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zaczynamy od miejsca, w którym zakończyliśmy dzień poprzedni - czyli od Marina Beach - jednej z najbardziej reprezentatywnych plaż Dubaju, będącej w pewnym sensie wizytówką miasta. Docieramy do niej metrem, po drodze podziwiając panoramę miasta, gdyż większość torów zlokalizowana jest nad ziemią. Za przejazd przez 16 stacji metra zapłaciliśmy jedyne 7,50 AED (ok. 7,50 zł).

Po drodze mijamy Dubai Marine - "mini miasto" stworzone od podstaw nad sztucznym kanałem wodnym. Luksusowe wieżowce i jachty warte kilka milionów dolarów to tutaj nic dziwnego. Miejsce te szczególnie warto odwiedzić nocą, kiedy widok jest po prostu niesamowity :)



Dzisiejszy dzień mieliśmy przeznaczyć na odpoczynek, po kilku poprzednich dniach intensywnego zwiedzania. Tak jak wspominaliśmy jednym z lepszych do tego miejsc jest Marina Beach, która może być doskonałym przykładem tego jak plaża publiczna wyglądać powinna. 


Znajdują się na niej nowoczesne przebieralnie i prysznice - z tym że na te ostatnie trzeba uważać. Jeśli chcemy się w nich schłodzić zimną wodą, przez większość roku możemy o tym zapomnieć. Niestety w Dubaju, co może trochę zaskakiwać, łatwiej o ciepłą niż zimną wodę, ale nie ma się co dziwić skoro średnia temperatura latem to 42 stopnie. Oczywiście, jak przystało na kraj arabski jest dokładny podział na część przeznaczoną dla kobiet i mężczyzn, a tego by ktoś przez przypadek nie "zabłądził" pilnuje specjalna ochrona!


Wzdłuż plaży ciągnie się ścieżka ze specjalnym podłożem do biegania - zazwyczaj zapełnia się albo wczesnym rankiem albo późnym popołudniem, kiedy to temperatury umożliwiają uprawianie jakiegokolwiek sportu.


Jakby tego było mało, co kilkaset metrów ustawione są stanowiska z DJ'ami z całego świata, więc dobrej muzyki też nie brakuje!


Pomimo tego że wzdłuż plaży przez kilka kilometrów ciągną się szeregi wieżowców, wciąż budowane są nowe - i to dosłownie na samej plaży. Jak widać wizja milionowych zysków bardzo kusi inwestorów.


Początkowo planowaliśmy że na Marina Beach spędzimy przynajmniej kilka godzin - wytrzymaliśmy ... 2 godziny. I nie chodzi o to że się nudziliśmy, wręcz przeciwnie. Jednak temperatury, które dochodziły do 45 stopni powodowały że dłużej nie dało się tam zostać. Po takim czasie na słońcu organizm człowieka nie jest w stanie normalnie funkcjonować - czuł to każdy z naszej 5-osobowej ekipy. Dlatego też spakowaliśmy nasze rzeczy i postanowiliśmy wrócić do hotelu. Będąc w przebieralni okazało się że podjęliśmy rozsądną decyzję, jedna z kobiet zemdlała, najprawdopodobniej dostając udaru słonecznego. Także moi drodzy, na serio nie ma żartów! Wydawać by się mogło że przecież blisko jest morze, powinno być chłodniej. Nic bardziej mylnego. Woda w Zatoce Perskiej przekraczała 30 stopni, więc o schłodzenie trudno.


W hotelu odwiedza nas Ania, która również pochodzi z Gorlic a w Zjednoczonych Emiratach Arabskich odbywa praktyki - jakby nie patrzeć to bardzo dobry wpis do CV, który z pewnością zainteresuje każdego pracodawcę. Wpada do nas ze swoimi znajomymi z Macedonii, Grecji i Syrii - towarzystwo jak w całym Dubaju - międzynarodowe :)


Kolejny dzień przywitał nas jeszcze większym upałem, który jak widać doskwierał nawet miejscowym. Kolor parasolki przypadkowy, proszę nie mieć skojarzeń z naszymi polskimi doświadczeniami ;)


Z racji tego że wyjechaliśmy dość wcześnie, metro było pełne ludzi którzy wybierali się do pracy - pomimo tego że wagoniki pojawiają się średnio co 3 minuty na każdej stacji! Dzisiejszy dzień miał być jednym z najbardziej ciekawych - w planach najwyższy budynek na świecie Burj Khalifa i największe centrum handlowe świata - Dubai Mall - a więc ruszamy! :) 


Najbliżej naszych atrakcji usytuowana była stacja metra "Burh Khalifa/Dubai Mall", tu też wysiedliśmy.


Może nas to dziwić ale ze stacji metra do Dubai Mall biegnie prawie kilometrowy, nadziemny i klimatyzowany tunel. Został on wybudowany specjalnie po to by oszczędzić turystom drogi w upale, którego w tej części świata nie brakuje. Dodatkowo by przyśpieszyć ruch, wybudowano specjalną ruchomą taśmę w obie strony.



Do naszego celu coraz bliżej! 


Idąc nadziemnym tunelem zauważyliśmy że pod normalną drogą biegnie jeszcze jedna w tym samym kierunku, z tym że "piętro" niżej. Jak widać w Dubaju można budować trasy na dwóch poziomach, kto bogatemu zabroni :)


Po kilku minutach docieramy do Dubai Mall. O tym, jaka to ogromna galeria świadczy choćby jej plan!


Dubai Mall to obowiązkowy punkt każdego turysty. Trudno tego miejsca nie odwiedzić skoro jest to największa galeria handlowa świata, a atrakcje które się w niej znajdują biją kolejne rekordy - ale o tym później :) O wielkości tego obiektu najlepiej świadczą liczby - 1 124 000 metrów kwadratowych powierzchni (mniej więcej tyle ile ma 50 boisk piłkarskich), ponad 1200 sklepów, 14 tys. miejsc parkingowych. 



Szacuje się że potrzeba około tygodnia by odwiedzić wszystkie sklepy znajdujące się w tej galerii - podobno nawet dla kobiet jest za duża :) By ułatwić turystom zakupy, na każdej z czterech części sprzedaje się konkretną kategorię produktów. W galerii znajduje się również jeden polski sklep - Inglot - w którym można kupić kosmetyki. 



Jeśli chodzi o witryny sklepowe - potrafią przykuć uwagę!



Znajduje się tu również największy na świecie sklep ze słodyczami o nazwie "Candylicious".




A także imitacja arabskiego bazaru..


... ze szkieletem dinozaura w środkowej jego części :)


Teraz pora na kilka słów o atrakcjach, które znajdziemy w Dubai Mall, a jest ich pełno. Największą z nich jest Akwarium Dubaju - jeden z najpotężniejszych tego typu obiektów na świecie. Mierzące 11 metrów wysokości mieści w sobie 10 mln litrów wody. Na stałe zamieszkuje je ok. 33 tys. ryb, reprezentujących ok. 80 gatunków. Samych rekinów czy płaszczek jest prawie 400. Co ciekawe, szyba w akwarium ma grubość 75 cm. Najlepszym punktem obserwacyjnym jest parter, za ok. 70 zł można również przejść podwodnym tunelem o długości 48 metrów. Za dodatkową opłatą istnieje możliwość nurkowania, karmienia rekinów lub "rejsu" łódką z przeszklonym dnem. 



Następna atrakcja może trochę dziwić ale w Dubaju nic nikogo dziwić nie powinno. Otóż w galerii handlowej, która de facto wybudowana jest na środku pustyni, znajduje się ... lodowisko - Dubai Ice Rink i jak przystało na te miasto - jest ogromne, osiągające rozmiary olimpijskie. 2-godzinna jazda kosztuje ok. 55 zł. 



Kolejnym "cudem" galerii jest wodospad, zaprojektowany przez architektów z Singapuru. Postacie nurków na tle 24-metrowej ściany spadającej wody robią wrażenie :)



Można tu też natrafić na takie atrakcje jak rodzina szejków - co najmniej kilka pokoleń! Co najlepsze, z chęcią zgodzili się na pamiątkowe zdjęcie ze mną.


Około godziny 14 ruszyliśmy w kierunku do wejścia na najwyższy budynek świata - Burj Khalifa. Tak prezentuje się on z zewnątrz :)



Tak naprawdę by wejść do Burj Khalifa, nie trzeba w ogóle wychodzić z Dubai Mall, wejście znajduje się w samej galerii, łącznie z kasą biletową. Jeśli chodzi o bilety istnieją dwa sposoby na ich zakup. Pierwszym z nich jest oficjalna strona internetowa Burj Khalifa - https://tickets.atthetop.ae/atthetop/Step0_BookingInfo.aspx na której wybieramy datę i godzinę która nas interesuje. Jeśli chodzi o ceny biletów, za wejście w godzinach 8.30-16.00 i od 18.30 do zamknięcia zapłacimy ok. 125 zł, za wjazd o 16.30 - ok. 150 zł, a w godz. 17.00-18.00 - ok. 200 zł. Skąd taka różnica w cenach? Odpowiedź jest prosta - zachód słońca. Wiele osób za cel wyprawy do Dubaju wyznacza sobie obejrzenie zachodu słońca na najwyższym budynku świata - i o ile przejrzystość powietrza na to pozwala (co nie zdarza się zawsze) widok jest niesamowity. My postanowiliśmy wybrać najlepszą, a zarazem najtańszą opcję wjazdu na Burj Khalifa. Otóż na 124 piętro wjechaliśmy o godz. 16.00 za ok. 125 zł, po czym na samej górze poczekaliśmy aż do zachodu słońca. Co prawda dozwolony limit na przebywanie tam to 30 min. ale nikt tego nie sprawdza - tym samym mieliśmy okazję zobaczyć Dubaj za dnia, podczas zachodu słońca i w nocy - a wtedy, o czym zaraz się przekonacie widok, jest niesamowity. Drugim sposobem zakupu biletów, jest ich kupno na miejscu - ich koszt to ok. 400 zł - tego nie polecamy no chyba że nie macie co robić z pieniędzmi ;)

Bilety kupione drogą internetową drukuje się w Dubai Mall, w specjalnym sklepie Burj Khalifa, obok którego znajduje się wejście na wieżowiec. Musimy mieć ze sobą numer rezerwacji a także wpisać imię i nazwisko na samoobsługowym stanowisku, po czym następuje ich drukowanie.

                         

Przy wejściu znajduje się również imponująca makieta wieżowca.


Nadszedł długo oczekiwany moment - wreszcie ustawiamy się w kolejce do windy na 124 piętro Burj Khalifa! Kolejki się zdarzają dlatego warto przyjść na miejsce 30 min. przed wjazdem. Po drodze mijamy tablicę z rekordami jakie pobiła budowla.


Jeszcze przed samą windą mamy okazję zapoznać się z krótką informacją na temat budowy Burj Khalifa oraz tego jak wyglądało to krok po kroku.







Ostatnia prosta i wsiadamy do windy! :)


2-pokładowe windy poruszają się z prędkością 10 metrów na sekundę. W każdej z nich mieści się po 28 osób. Po minucie z kawałkiem jesteśmy na 124 piętrze Burj Khalifa!


Dopiero teraz dochodzi do nas gdzie jesteśmy. Burj Khalifa - duma Dubaju, najwyższy wieżowiec na świecie (828 m. n.p.m.) mogący pomieścić aż 35 tys. osób, A widoki - zobaczcie sami...



To chyba odpowiedni moment by wymienić kilka z rekordów, które pobiło Burj Khalifa. A więc:
- najwyższ istniejąca konstrukcja na świecie - 828 metrów,
- najwyższa konstrukcja kiedykolwiek zbudowana,
- najwyższy wolno stojący obiekt,
- najwyższy drapacz chmur,
- budynek z najwyższą ilością pięter (163),
- najdłuższa podróż windą, 
- najwyżej usytuowana restauracja (122 piętro),
- najwyżej usytuowany klub nocny (144 piętro).

Warto zaznaczyć że sam taras widokowy znajduje się nie na 163 ale na 124 piętrze (ok. 452 m. n.p.m), pomimo tego widok i tak jest niesamowity.





U stóp Burj Khalifa znajduje się park o tej samej nazwie. Otaczają go zielone ogrody, Centralnym jego punktem jest sztuczne jezioro, po którym za odpowiednią opłatą można również przepłynąć się łódką - koszt 65 zł za os.


Oprócz tego na sztucznym jeziorze zainstalowano tzw. "Fontannę Dubaju". Ma ona długość 275 metrów i składa się z kolumn, z których woda tryska na wysokość 150 metrów (ok. 50 piętro). Jest to największa tańcząca fontanna na świecie. Uroku dodaje jej specjalny system oświetlenia, składający się z 6,6 tys. lamp i 50 kolorowych projektorów. Pokazy Fontanny są darmowe i można je obserwować kilkukrotnie w ciągu dnia, począwszy od godz. 13.00 aż do późnego wieczora. Cała konstrukcja kosztowała ok. 800 mln zł.




Burj Khalifa mieści w sobie 57 wind, 2909 zwykłych schodów a także 24 348 okien, których mycie zajmuje 36 pracownikom ok. 4 miesiące. W wieżowcu zainstalowano 347 km rur na wodę, z czego 100 km rur dostarcza wodę pitną. Różnica temperatur między pierwszym a ostatnim piętrem wynosi 6 stopni. Powoli dochodzi godz. 18 więc z niecierpliwością czekamy na zachód słońca! 



O ile sama panorama z Burj Khalifa jest niezwykła, to co pojawia się już po zachodzie słońca przekracza wszelkie granice, dosłownie..



Po ok. 2 godzinach spędzonych na 124 piętrze najwyższego wieżowca na świecie wracamy do rzeczywistości - zjeżdżamy na parter, wychodząc mamy okazję zapoznać się z tablicą poświęconą twórcom tej budowli a także jej fundatorom. Warto podkreślić że jego budowa trwała tylko 6 lat, oficjalnego otwarcia dokonano 4 stycznia 2010 roku a wydarzenie te transmitowały wszystkie stacje telewizyjne w Zjednoczonych Emiratach Arabskich! 


Następnie ruszamy pod Fontannę Dubaju, o której już wcześniej pisaliśmy. Dźwięk muzyki rozpoczyna kilkuminutowy pokaz. Rozmach jest tu niesamowity!



Ostatni rzut oka na Burj Khalifa i lecimy dalej. Nocą też dobrze się prezentuje, pomimo wszystko trzeba się czasem nagimnastykować by uchwycić go w całości :)


Ostatnim naszym przystankiem tego dnia jest ponownie Dubai Marina, gdzie umówiliśmy się z Kasią - Polką która od kilku miesięcy mieszka i pracuje w Dubaju. Przy okazji mamy szansę zobaczyć Marine nocą.



Kasia pracuje w szkole make up'u, mając do czynienia z klientkami z całego świata. Opowiada nam dużo na temat Dubaju, a także zasad tu panujących. Co ciekawe, mówi nam że przyjechaliśmy do Zjednoczonych Emiratów Arabskich w okresie, kiedy nie ma już największych upałów - boimy się pomyśleć co dzieje się tu w sierpniu.. Żeby było śmieszniej, okazało się że Kasia pochodzi z tej samej miejscowości co mój tata - świat jest jednak mały :)


Kolejnego dnia ruszamy na Public Beach - plażę dostępną za darmo dla wszystkich praktycznie przez cały rok. Mamy się tam spotkać z osobą, którą duża część z Was - zainteresowana tematyką Zjednoczonych Emiratów Arabskich - z pewnością kojarzy. Wcześniej jednak chcielibyśmy napisać Wam więcej o rejestracjach w Dubaju - a to dość ciekawy temat :) Otóż okazuję się że lokalni szejkowie mają dosłownie "świra" na tym punkcie. Często tablice rejestracyjne przewyższają cenę samochodu, a im niższa cyfra na rejestracji tym wyższa jej cena. Przykładowo za rejestrację o numerze J 14 zapłacono 2,10 mln zł. Gdzie można dokonać zakupu? Raz na jakiś czas organizowane są specjalne internetowe aukcje dla najbogatszych, gdzie mogą wydawać swoje dirhamy do woli :) Pieniądze zawsze przeznaczane są na cel charytatywny. Rekord pobito w 2008 roku gdy za rejestrację o numerze "1" zapłacono ponad 14 mln dolarów. Nam udało się spotkać po drodze tablicę J 90, która zapewne również do najtańszych nie należała.


Na Public Beach spotykamy się z Marcy Shan - czyli Marceliną - najbardziej znaną Polką mieszkającą w Dubaju, która prowadzi fan page i vlog o nazwie "Marcy Shan - życie w Dubaju". Przez lata zdobyła popularność, opisując na swoim vlogu życie w jednym z najbogatszych miast świata, odkrywając jego najciekawsze zakątki i opisując plusy, a także minusy życia w nim. Udało nam się nawet gościnnie wystąpić w jednym z vlogów Marcy - link tutaj.

W międzyczasie zapraszamy Was również na krótkie filmowe podsumowanie naszego wyjazdu do Dubaju, a także 5 innych krajów które odwiedziliśmy w 2015 r. - https://www.youtube.com/channel/UCmYm7d1lSOn6NT47nkn_LBg



Z Marcy spędzam czas do późnego południa, następnie udajemy się do Starego Dubaju. Po drodze mijamy największą jak do tej pory flagę Zjednoczonych Emiratów Arabskich - w Dubaju można spotkać ją na każdym kroku. Widać że przywiązanie do barw narodowych jest tu bardzo duże.


Pod koniec dnia trafiamy do jednej z najstarszych dzielnic Dubaju - Dajra i Burr Dubaj. Ta część całkowicie nie pasuje nam do dobrze znanego obrazu tego miasta - nie ma się czemu dziwić, jest to typowo historyczny obszar. Inna jest tu atmosfera, inni ludzie a przede wszystkim inne ceny - jest taniej.



Jedną z największych atrakcji turystycznych w tym rejonie jest przeprawa przez Zatokę Dubaju abrą - taksówką wodną, która jest nieodłącznym elementem tego miasta już od stuleci. Co ciekawe nie jest ona jedynie przeznaczona dla turystów - przemieszczają się nią również zwykli mieszkańcy w drodze do pracy lub na zakupy. Abry kursują na dwóch trasach - pomiędzy Deira Old Souk i Bur Dubai (5.00-24.00) oraz między Sabkhą i Dubai Old Souk (24 godziny na dobę). Nie obowiązuje tu coś takiego jak "rozkład jazdy" - łodzie odpływają w momencie gdy się zapełnią (ok. 20 osób), podróż trwa ok. 8-10 minut. Jej koszt to jedyne 1 AED (ok. 1 zł), więc na taką przyjemność może pozwolić sobie każdy. Co ciekawe, w Dubaju takich taksówek jest ponad 150.




Po przeprawieniu się na drugą stronę Dubaju ruszamy odwiedzić jeden z bazarów, których w tej okolicy jest masa - z tym że ten bazar jest wyjątkowy. Jak myślicie, co takiego wyjątkowego może być na nim sprzedawane? Otóż jest to bazar złota na którym można kupić dosłownie wszystko, co jest z niego wykonane!


Gold Souk, bo tak się dokładnie nazywa - jest jednym z największych bazarów złota na świecie. Możemy tu kupić wszystko - od prostych pierścionków, po łańcuszki, bransoletki a nawet suknie. Oprócz tego znajdują się tam m.in. diamenty, perły oraz szmaragdy. Nie lada atrakcją jest największy pierścionek świata który znajduje się właśnie w tym miejscu. Jego wartość szacuje się na 3 mln $ - wykonany został z 21-karatowego złota, waży 63,9 kg i został oficjalnie wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa. Można go znaleźć w sklepie Damas Jewelery pod nazwą Najmat Taiba.






W okolicy pełno jest również sklepów z pamiątkami, gdzie można kupić wszystko co związane z Dubajem - począwszy od magnesów na lodówkę (ok. 5-7 zł) na pocztówkach kończąc. Na sam koniec dnia ruszamy do jednego z hipermarketów na małe zakupy. Przy samym wejściu wita nas ogromne stoisko z przyprawami.


Przez przypadek trafiamy na stoisko z piwami - mając cichą nadzieję że po ponad tygodniu uda nam się wreszcie kupić normalne piwo. Owszem, było ale niestety 0,0% - za to różnorodność smaków ogromna. Tak jak wspominaliśmy, oprócz klubów i restauracji w hotelach - gdzie ceny są kosmiczne np. 0,3 l piwo w klubie to koszt 40 zł - żeby kupić prawdziwy alkohol w Dubaju trzeba mieć specjalną zgodę od policji - która również kosztuje. Najlepszą więc opcją jest jego zakup jeszcze na lotnisku w strefie Duty Free. Pomimo wszystko moim zdaniem to niehumanitarne :)



Ku naszemu zdziwieniu trafiamy za to na polskie krówki z Milanówka! 


Wchodząc do metra spotykamy dość ciekawe ostrzeżenie, mówiące o tym że wnoszenie ryb do środka jest zakazane - spotkaliśmy już kilka fajnych ostrzeżeń ale te zdecydowanie wygrywa. Podobno jest nawet za to kara, widocznie wcześniej znalazło się kilku odważnych, stąd również takie znaki. Po powrocie do hotelu zmykamy spać - kolejny, a zarazem nasz ostatni dzień w Dubaju zapowiada się niezwykle ciekawie więc trzeba zebrać siły!


Kolejnego dnia z samego rana byliśmy już umówieni z Agnieszką - Polką która od kilku lat mieszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Poznaliśmy się z nią na jednej z grup zrzeszających Polaków w Dubaju, których z roku na rok jest tu coraz więcej. Zaproponowała nam małą wycieczkę po mieście - takiej propozycji nie mogliśmy odrzucić, tym bardziej że z małej wycieczki zrobiła się całodniowa. A więc ruszamy!


Pierwszym naszym przystankiem był Dubai Butterfly Garden - czyli jeden z największych na świecie ogrodów z motylami.


Ogród zajmuje obszar 2600 metrów kwadratowych. Bilet wstępu wynosi 50 AED (ok. 50 zł). Pierwszą część obiektu stanowi muzeum motyli, w którym możemy podziwiać gatunki praktycznie z każdej części świata. Z motyli stworzono tu nawet obrazy, w tym również portrety najważniejszych osób w państwie.





Druga część ogrodu jest dużo bardziej ciekawsza, gdyż składa się z kilku kopuł wypełnionych żywymi motylami, latającymi we wszystkie możliwe kierunki.



Motyle chętnie siadają na ludziach i pozują do zdjęć. Niektóre okazy są naprawdę ogromne.


Przy okazji możemy zobaczyć jak wygląda motyli karmnik i czym się żywią, a apetyt to one mają :)





Obiekt otworzono na początku 2015 roku, dlatego też nie ma w nim jeszcze setek turystów ale jesteśmy pewni że to tylko kwestia czasu. A na zdjęciu sprawca całego zamieszania - czyli Agnieszka - druga od lewej. To ona namówiła nas na odwiedzenie tego miejsca, za co jesteśmy jej bardzo wdzięczni :)


Następnie ruszamy na plażę której jeszcze nie odwiedziliśmy, a z której widać hotel Burj Al Arab. Jako że ogród z motylami był trochę oddalony od centrum, wracamy ponownie do serca Dubaju :)


Sufouh Beach była strzałem w dziesiątkę, gdyż jak się okazało dobrze ją znaliśmy - ale ze zdjęć, o czym nawet wcześniej nie wiedzieliśmy. To jedna z plaż z której najlepiej widać Burj Al Arab. Trzeba przyznać - prezentuje się tu przepięknie!


Przy okazji Agnieszka zwróciła nam uwagę na jacht znajdujący się po drugiej strony plaży. Jak się okazuje jest to piąty, najdroższy jacht na świecie. Należy on do szejka Mohammeda bin Rashid al Maktoum, który jest zarazem emirem Dubaju, premierem i wiceprezydentem Zjednoczonych Emiratów Arabskich - ogólnie ustawiony gość. Wartość jachtu szacuje się na 1,1 mld zł - jest na tyle duży (prawie 162 m długości) - że znajduje się na nim basen i lądowisko dla helikopterów. Może pomieścić prawie 112 osób + 88 osób z załogi. 


Następnie ruszamy do jednej z najbardziej oryginalnych atrakcji w Dubaju!


Galeria Mall of The Emirates jest ogromnym centrum handlowym, składającym się z 560 sklepów, 95 kawiarni i 7 tys. miejsc parkingowych. Architektura wnętrza robi wrażenie - szczególnie ogromne zielone sklepienie.





Jednak to nie ono przyciąga tu miliony turystów każdego roku. Otóż największą atrakcją tego miejsca jest ... park śnieżny połączony ze stokiem narciarskim. Tak, to nie żart. W kraju w którym temperatury dość często przekraczają ponad 50 stopni znajduje się Ski Dubai -  trzeci co do wielkości sztuczny stok narciarski na świecie, pokryty śniegiem.



Temperatura w środku utrzymywana jest w okolicach -1/-2 stopni. Dla narciarzy przygotowano 5 tras zjazdowych o różnym stopniu trudności, najdłuższa ma ok. 400 metrów. Dla osób które nigdy nie widziały śniegu to nie lada atrakcja, a w Dubaju takich pełno :) Za 2 godz. zjazdu trzeba zapłacić 200 zł. Co ciekawe w środku znajdują się pingwiny, jest też menu po polsku.




Po tych wszystkich wrażeniach Agnieszka zaprasza nas do siebie na obiad. Wyjeżdżamy ze ścisłego centrum Dubaju.


Mieszka ona w apartamentowcach na obrzeżach miasta. W zestawie jest siłownia i basen - z którego z chęcią korzystamy przed obiadem. Można powiedzieć że lepiej tego dnia nie mogliśmy sobie zaplanować, a to wszystko dzięki jednej osoby która dosłownie spadła nam z nieba. Nie dość że przeznaczyła na nas cały dzień, obwiozła nas po całym mieście to na koniec zaprosiła nas do swojego domu. Jednak jest coś w tej naszej polskiej gościnności. A dopełnieniem tego wszystkiego był polski żurek na dubajskiej ziemi :) Agnieszka jeszcze raz wielkie dzięki!


Na sam koniec dnia mąż Agnieszki zabiera nas na targ warzyw i owoców - największy w Dubaju, który zaopatruje całe miasto. Ceny są tu kilkakrotnie niższe niż w samym centrum. Niektóre owoce widzieliśmy pierwszy raz w życiu!



Ostatni dzień w Dubaju - dziś trzeba wracać. Jako że samolot mamy dopiero po godzinie 20, pierwszą połowę dnia spędzamy jeszcze w hotelu wjeżdżając na ostatnie piętro z którego rozpościera się przepiękny widok na całe miasto, jest też basen z chłodną wodą. Początkowo gdy na booking.com przeczytaliśmy w plusach hotelu "basen z chłodną wodą", chciało nam się z tego śmiać, na miejscu zrozumieliśmy jak wielka to zaleta.



Po godzinie 15 żegnamy się z naszym hotelem i ruszamy na lotnisko - droga jest dość długa bo przed nami ponad 70 km. 


Po drodze przesiadka do metra i jedziemy na drugą część miasta.


Pod sam koniec trasy jesteśmy w nim już prawie zupełnie sami.


Następnie przesiadamy się do taksówki. Za ok. 30-kilometrową trasę płacimy 55 AED (ok. 55 zł), więc nie jest tak źle, szczególnie gdy podzielimy to na 5 osób :)



Wreszcie docieramy na Dubai World Central - Al Maktoum International Airport!



Co prawda nie jest to największe lotnisko w Dubaju, położone raczej na uboczu miasta, a lądują na nim niskobudżetowi przewoźnicy typu Wizz Air - jednak za kilka lat wszystko ma się zmienić. Za 6-8 lat port ten ma stać się największym lotniskiem świata, obsługującym rocznie 200 mln pasażerów. Docelowo lotnisko ma składać się z 5 pasów startowych, z których w jednej chwili będą mogły startować samoloty. By plany te nie pozostały jedynie na papierze, przeznaczono na nie astronomiczną kwotę 32 mld dolarów! Już sama poczekalnia, choć dziś świeci raczej pustkami - ląduje tu jedynie kilkanaście samolotów dziennie - pokazuje że w przyszłości nie będzie to mały obiekt :)


Po prawie 10 dniach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich pora wracać! Po krótkiej odprawie wsiadamy na pokład samolotu, w którym spędzimy następne ok. 5 godzin 30 minut.



Parę minut po pierwszej w nocy lądujemy w Budapeszcie, temperatura zdecydowana bardziej europejska. Na parkingu czeka już nasze auto, którym kierujemy się najpierw na Słowację, a potem już prosto do Polski.


W Gorlicach pojawiamy się o 7 rano - cali i zdrowi a to najważniejsze! Nasza wyprawa trwała 11 dni - w tym czasie przemierzyliśmy prawie 9 tysięcy kilometrów. Można powiedzieć że był to dla nas wyjazd życia - wcześniej nikt z nas aż tak daleko nie był - ale jedno wiemy na pewno - opłacało się! :)


------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy także do przeczytania poprzednich części naszej relacji z wyjazdu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich:





Zapraszamy również na nasz fan page: www.facebook.com/wczterystronyswiata


3 komentarze:

  1. 21 yrs old Physical Therapy Assistant Salmon Cameli, hailing from Victoriaville enjoys watching movies like "Sound of Fury, The" and Stone skipping. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Mercedes-Benz SSK Roadster. sprobuj na tej stronie

    OdpowiedzUsuń
  2. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń

Kontakt
Prelekcje
tel. 696-920-020

Łączna liczba wyświetleń

Obsługiwane przez usługę Blogger.